Błonia

Dave Foxwood

-Nie - Uśmiechnął się.- Myślę, że ja bym sobie bez ciebie nie poradził.

Jane Stivenson

Serce załomotało jej z podwójną siłą.
- Jak...jak mam to rozumieć ?

Dave Foxwood

Zawahał się na chwile.
-Nie...Wole nie mówić teraz o takich rzeczach...Chodzi o to, że mi się podobasz ale nie chce niczego robić pochopnie.

Jane Stivenson

- Och- coś chwyciło ją za serce- P...powinniśmy wracać. Jest juz po 22:00.

[Napisałabym więcej (dużoo) ale musze iść Sad

Papa, do jutra :*]

Dave Foxwood

Kiwnął tylko głową.

[ Jasne ;p Postaram się, jutro wejść Smile

Pa :* ]

Lidia Evans

Wyszła na błonia. Czuła na twarzy chłodny powiew wiatru. Rozejrzała się do okoła i ruszyła przed siebie bez żadnego konkretnego celu.

Dave Foxwood

Wyszedł na błonia z Jane, spojrzał na nią i uśmiechnął się.
-Masz jakiś temat do rozmowy?

Jane Stivenson

Przechyliła głowe i spojrzała w niebo.
- Nie-przyznała szczerze- Może powiesz mi co dziś robiłeś ?

Dave Foxwood

-Nic ciekawego. - Wzruszył ramionami. - A ty?

[Koledzy wymyślili, że zrobimy mecz koszykówki. Surprised

Nigdy już nie dam się namówić. Smile

]

Jane Stivenson

- Też nic. Pozytałam troche. Strasznie mis ei ten dzień dłużył-spojrzała ukardkiem na Dava.

[A ja lubie kosza Razz

Ale z kumplami bym nie zagrała. Jak graliśmy w nożną...do tej pory mam siniaki. Razz

]