Błonia

Jane Stivenson

Wyjęła różdżkę i wymrucza jakieś zaklęcie. Jego grzywka skróciła się o kilka centymetrów, także już nie zasłaniała oczu.
- Nie jestem expertem, ale do wakacjiu ujdzie-zaśmiałas ie.

Dave Foxwood

-Dzięki. U ciebie i Lily mam już taki dług wdzięczności, że szkoda gadać.
I jak ja, prosty człowiek, mam się odpłacić? - Uśmiechnął się.

Jane Stivenson

Zaśmiała się, a jej śmiech odbił się echem po błoniach.
- Nie wiem jak Lily, ale mi wystarczy, że ze mną gadasz.

Dave Foxwood

Zaśmiał się.
-Gadanie z tobą też zalicza się do listy długów wdzięczności...Tylko nie spałem prawię przez dwie noce i teraz już jestem padnięty, więc może lepiej już wracajmy. - Uśmiechnął się.

Jane Stivenson

Zaśmiała się ponownie.
- Jasne, też jestem zmęczona, a jutro szkoła -chwyciła go za ręke i wrócili do Hogwartu.
[Przenosimy sie na chwilke do Pokoju Wspólnego, bo ja już musze uciekać xD]

Jane Stivenson

Spacerowała po błoniach Hogwartu. Wkońcu usiadła w cieniu jakiegoś drzwa. Słońce świeciło jej w twarz. Wyjęła z torebki książkę i zaczęła czytać.

Dave Foxwood

Wyszedł na błonia i rozejrzał się. Po chwili zauważył Jane, podszedł do niej cicho.
-Cześć. - Wyszeptał tusz przy jej uchu uśmiechając się.

Jane Stivenson

Podniosła wzrok znad książki.
- Siema, co tam ?-spytała, pokazując miejsce obok siebie.

Dave Foxwood

Uśmiechnął się i usiadł koło niej.
-Nadzwyczajnie normalnie. A u ciebie?

Jane Stivenson

Zaśmiała się.
- Podobnie.-stwierdziła i spojrzała na jezioro, od którego tafli odbijało się zachodzące słońce- Piękny widok.